Maxwell i jego myśli
Niekoniecznie czyste
poniedziałek, 26 października 2015
Akordeon
Jestem Święcie przekonany iż jest to dzieło samego Szatana!!! Wymyślne narzędzie tortur na ludzi, którzy mają choć trochę wrażliwe uszy. Na dodatek instrument ten głównie upodobało sobie grono mężczyzn o specyficznym nie do końca zadbanym ubiorze, i niekoniecznie delikatnym aromatem perfum marki Szambonella de'Jabol.
Cwani "muzycy" wiedzą, że gdy ustawią się w narożniku przejścia, to będzie ich słychać donośnie w całym przejściu i jeszcze ca najmniej 50m dalej. Jeśli gra wystarczająco głośno, to słychać go już z odległości 200m, a samym przejściu nie słychać już nic innego.
O Zgrozo!
Gdy przechodziłem dziś po pracy podziemnym korytarzem przy poznańskiej Pestce na przystanku Szymanowskiego z daleka już słyszałem tą dość żywą "melodii" piekielnego instrumentu!!! Gdy podszedłem bliżej usłyszałem słowa, jakie "śpiewał" muzykant. Była to Barka, jedna z ulubionych piosenek religijnych naszego papieża Karola Wojtyłły. Zadziwiające jednak było to jak bardzo nie przeszkadzała muzykowi żywa melodia w śpiewaniu zupełnie innych słów. Ja po prostu ŚMIECHŁEM.
Brak słów
wtorek, 20 października 2015
List(y) do M
Mam ochotę napisać do Ciebie dłuuugi list. Problem w tym, że nie mam Twojego adresu , a nie pamiętam numeru domu i kody pocztowego. Kopert i znaczków w zasadzie też nie mam ale z tym bym sobie akurat jakoś poradził.
Nie lubię pisać maili. to takie bezduszne. Brakuje temu klimatu. Wiem, że Ty też tak uważasz. Cała frajda to pójście na pocztę i wsunięcie tego listu do czerwonej skrzynki, a potem wyczekiwanie na odpowiedz. Wtedy bierzesz ten pognieciony(bo akurat wcięła go maszyna sortująca) i mokry(bo ślamazarnemu listonoszowi wpadł on po drodze do kałuży) list, rozszarpujesz kopertę i chłoniesz każde napisane słowo, jakbyś nigdy nic nie czytał. Potem czytasz drugi raz. Teraz już wolniej, z namaszczeniem. delektujesz się każdym słowem, literą, a nawet przecinkiem.
Najchętniej wziąłbym kartkę papieru. Albo z dziesięć, i zapisałbym je wszystkie. Napisałbym Ci, co mnie dręczy, co mnie drażni, co mnie doprowadza do rozpaczy, a co do furii. Opisałbym Ci jak bardzo mam już tego wszystkiego dosyć. Jak bardzo tym wszystkim już rzygam. Napisałbym Ci też, że postanowiłem co nieco pozmieniać. Dojrzewało to we mnie już od dłuższego czasu, ale przelała się czara goryczy, i postanowiłem podjąć działania. Na efekty będę musiał chyba nieco po(sz)czekać, ale liczę się z tym.
Opowiedziałbym Ci również, jak postanowiłem zaufać nieco znowu naszemu gatunkowi ludzkiemu, jakich doświadczyłem kilku miłych chwil, i jak potem wszystko szlag trafił. I chociaż nie chcę się zniechęcać, to na razie mam dosyć, i trzasnąłem drzwiami. czasami ktoś tylko próbuje przez judasza zaglądnąć.
Pewnie też naskrobałbym kilka słów, o wielkiej zmianie, która się puki co odwleka się w nieskończoność. To czekanie jest delikatnie mówiąc frustrujące. Siedzimy tak zawieszeni w próżni, i czekamy na decyzję. Dostajemy tylko co jakiś czas info, że to ktoś nie przesłał dokumentu, to ktoś czegoś nie podpisał, to ktoś coś zataił, to ktoś komuś chce karę wlepić i tak bez końca...
No i na koniec zasypałbym Cię pytaniami, zaczynając od najważniejszych. Jak tam Książka? Gdzie jest mój egzemplarz z autografem? A potem ograniczyłbym się do błahych pytań. Co u Ciebie. Jak w domu? Który kuzyn Cię teraz wkurwia? Która Ciotka jest teraz wrogiem publicznym? Jak w pracy? Co zabawnego wam się ostatnio przytrafiło?
Większość z tych pytań zadałbym pro forma, bo trochę się już znamy i wiem że podobnie jak ja przeżywasz świat. Te same rzeczy nas drażnią, dręczą, irytują i doprowadzają do rozpaczy.
Pytań oczywiście byłoby znacznie więcej. co ostatnio czytałeś? Bo ja niestety siedzę cały czas w książkach naukowych, i ma już ich serdecznie dosyć. Czy byłeś ostatnio w jakimś nowym miejscu? Albo dawno nie odwiedzanym miejscu? Czy poznałeś jakąś interesującą osobę? i tak dalej.
Mnożyłbym te wszystkie pytania tylko po to, by wywrzeć na Tobie wpływ, żebyś musiał mi napisać jak najdłuższą odpowiedź. Na którą oczywiście wyczekiwałbym z niecierpliwością!
No i na koniec napisałbym, że życzę Ci dużo spokoju, pogody ducha i miłości! Czyli życzyłbym tobie wszystkiego tego, czego ja sam nie mam w tej chwili.
Forever yours
Ja
niedziela, 14 czerwca 2015
Psychiatryk w Gnieźnie
W ten weekend miałem zajebistą wycieczkę do Gniezna. Odbywały się tam praktyki z mojej uczelni.
To jak zajebiście na mnie zadziałał wyjazd z Poznania, zaskoczyło nawet mnie! Po piątkowej kurwicy, do której doprowadziła mnie moja personalna, myślałem, że nic mnie nie uspokoi. Ale po samej drodze ciągągiem, już ze mnie wszystko zeszło. A po całym dniu wśród zieleni i atmosfery spokoju, wiedziałem, że nic mnie nie wyprowadzi z równowagi!!! Nawet gdy kumpela stresować się, że nie wiem, której mam pociąg powrotny to ja ją uspokajalem.
Cały mój rok był podzielony na grupy 10-12 osób i zwiedzalismy różne oddziały.
Po raz pierwszy miałem kontakt z osobą psychicznie chorą. Nie licząc siebie, Piętra i Brooke :P W pierwszy dzień byliśmy świadkami rozmowy z trzema kobietami, które cierpiał na różne odmiany Schizofrenii! Jest to niesamowite, jak te kobiety się wyrażały. Dwie z nich mówiły tak nieskładnie, że to przechodzi wszelkie pojęcie. Na dodatek wszystkie z nich miały urojenia paranoidalne, a jedna z nich urojenia wielkościowe (miała misję od Boga)
W drugi dzień miałem okazję być świadkiem rozmowy z 17to letnim chlopakiem po ciężkiej psychozie. Był wcześniej źle rozpoznany na zaburzenia dwubiegunowe. Chłopak był fascynujący!!! Mega inteligentny, a z jednej strony jego poziom rozumowania byl upośledzony, a z drugiej niesamowicie logiczny i racjonalny.
Nasza prowadząca pani dr Psycholog była niesamowita. Jej ogrom wiedzy i doświadczenia przewyższal wszelkie oczekiwania. I była do tego bardzo sympatyczna i otwarta. Wielkie jej dzięki!
Najważniejsze jest jednak to, że mnie stamtąd wypuścili. Znalazłbym dla siebie co najmniej dwa oddziały.
niedziela, 31 maja 2015
Chi stai cercando?
piątek, 29 maja 2015
W poszukiwaniu Męża...
Oczywiście nie szuka męża...
Ale natrafiłem w sieci na coś śmiesznego, co wbrew pozorom nie było takie głupie. Było to ogłoszenie, które brzmiało mniej więcej tak:
Masz 5zł, żeby stworzyć sobie faceta
- Przystojny 3zł
- Inteligentny 1zł
- Dobry w łózku 2zł
- Duży penis 1zł
- Młody 2zł
- Bogaty 1zł
- Wierny 4zł
Coś w tym stylu.
Nie omieszkam tego skomentować.
Przystojny - Owszem, miło było by mieć kogoś, o kogo inni byliby zazdrośni. No i samemu można by cieszyć oczy. Ale nie to jest najważniejsze.
Inteligentny - w/g mnie najważniejsza cecha. Jak tu przedstawić rodzinie kogoś, kto narobi ci wstydu, jak tylko otworzy paszcze. No i o czym tu rozmawiać z kimś, kto nie zrozumie połowy twoich słów.
Dobry w łóżku - Nie powiem, przydałoby się. Bo po co mi facet, który nie umiałby mnie w ogóle zaspokoić. Uważam, że seks jest spoiwem w związku i to seks podtrzymuje ogień w związku.
Duży penis - Również byłoby miło, ale jest to już mniej ważne.
Młody - Może nie koniecznie nastolatek, ale dobrze, żeby był mniej więcej w moim wieku.
Bogaty - "Pieniądz - rzecz nabyta" jest to chyba najmniej ważna cecha, choć nie obraziłbym się, gdybym nie musiał się już więcej martwić o jakiekolwiek opłaty.
Wierny - Nie oszukujmy się!!! Facet? Wierny? ŻĄRT!!! Ten oksymoron nie jest warty grosza. Moje zdanie: Trza tak zajmować i zaspakajać swojego faceta, żeby nie miał czasu, ochoty albo siły na uganianie się za innymi
Podsumowując mój wybór
Inteligentny 1zł + Dobry w łóżku 2zł + Młody 2zł = 5zł
Wyboru uzasadniać nie będę!