Brian: 1, 2, 3, 4, 5,...
Max: Co robisz?
Brian: Liczę, 6, 7, 8,...
Max: Co liczysz?
Brian: Nie co, tylko kogo! 9, 10, 11,...
Max: Mniejsza z tobą.
Nie chce mi się wierzyć, że w Mieście Koziołków jest jeszcze prawie 30 tysięcy gejów i lesbijek, czyli ok 15 tysięcy mężczyzn, z których jest choćby jeden dla mnie.
Brian: 173, 174, 176,...
Max: Rozpraszasz mnie. Poza tym ominąłeś liczbę.
Brian: Bo to były bliźniaki :D!
Jego rozmarzona mina mówiła wszystko.
Ja się pytam! Gdzie jest ten jeden dla mnie!?!?!? To niemożliwe, żeby w tej garstce, którą spotkałem był Ten jeden.
Brian: 315, 316, 317,...
Max: To może od razu napisz "Opowieści 1001 Nocy".
Brian: A jeśli spędziłem z jedną osobą dwie "noce", to liczyć jako jedną? Bo chyba bym musiał jeszcze jedno zero dodać od tytułu.
Max: To, że obrałeś za punkt honorowy zrobić więcej lodów niż Algida, to nie znaczy, że wszyscy muszą znać szczegóły!
Wracając do tematu. Facetów z którymi się "spiknąłem" mogę policzyć na jednej ręce. Innych, których spotkałem w moim życiu było może z trzydziestu. W tym, w pracy poznałem dziesięciu. Żaden z nich nie jest dla mnie. To pewne. Mówi się, że co dziesiąty facet jest gejem. Najwidoczniej mam tak mało szczęścia, że z każdej dziesiątki znam tych 9 heteryków, a prawie żadnego geja.
Sam już nie wiem...
Jakieś rady???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz