sobota, 11 sierpnia 2012

Pracoholizm czyli „Wyrzuć ten gniew...” :/

Tak śpiewała Kasia Kolwalska „i wyrzuć tę złość...

Ostatnio ogarnęła mną taka kurwica w pracy, że miałem ochotę komuś wyjebać...



Okazuje się, że ode mnie wymaga się 4 razy więcej niż od innych. Jeżeli ja nie zrobię dla innej zmiany jednego z podstawowych zadań, do dostaję taką zjebkę, że się w papcie nie mieszczę, a jeżeli ktoś inny nie wykona żadnego zadania dla mojej(jednoosobowej) zmiany, to jest wszystko w najlepszym porządku!

No bo przecież Max da radę, co nie!!!

Cały tydzień (wtorek-sobota) zapierdalałem za trzech i dlatego nie miałem siły pisać już nic na blogu.

Na domiar złego na sześć osób z mojego działu, dwie są na L4, jedna na urlopie, jeszcze jedna jutro wraca z urlopu, a jedyna osoba(oprócz mnie), która pracowała, jest RUDA, największa ściemniara świata!!!

Ale w połowie maratonu, już mnie ogarnęła znieczulica, i po prostu nie odzywałem się do nikogo, i wszyscy wiedzieli, że lepiej się do mnie nie zbliżać.

Piątek był najgorszy. Niedosyć, że musiałem nadrobić zaległości za ranną zmianę, to musiałem jeszcze przygotować wszystko na sobotnią ranną zmianę. Nie wspominając nic o tym co sam musiałem na bieżąco robić. Więc miałem potrójną dawkę roboty. Nie miałem nawet czasu narzekać .

W sobotę byłem tak podnięty, że nie miałem siły na nic. No i po raz pierwszy wyznałem dorosłemu mężczyźnie miłość!!! Gdy przyszedłem do roboty i zobaczyłem CHŁOPCA Z BLIZNĄ i ile roboty wykonał ułatwiając mi życie, przy wszystkich powiedziałem na głos, że go KOCHAM!!!

text dnia: „Dziś, to mam już chyba zakwasy nawet na powiekach :P

1 komentarz: