Wiem, że cały tydzień nie pisałem, ale pokrótce go streszczę.
Pn, wt i śr: na rano do roboty. popołudniu dostałem dreszcze, nudności i co nie tylko. Nałykałem się prochów i nie poszedłem w czwartek do pracy. Pół dnia przespałem, drugie pól pomagałem Mariolce umierając jednocześnie. W piątek popołudniu do roboty, potem do Siekiery na urodziny(nie piłem, bo żołądek miałem jeszcze słaby). W sobotę od rana wielkie sprzątanie i szykowanie parapetówy. Wielkie chlanie. Niedziela zgon, ale i tak musiałem na 15tą jechać na mszę za dziadka i za ojca. No a dzisiaj byłem na pogrzebie ciotki.
Ciekawostka. Mam Kuzyna Księdza. Na pewno go będę wspominał jeszcze. Będzie to xQzyn
Na razie nie chcę mi się więcej pisać :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz