piątek, 23 lipca 2010

Kino - Półrocze

Jako, że minęło już ponad pół roku, postanowiłem zrobić podsumowanie seansów kinowych. Oto bilety z ostatnich siedmiu miesięcy.



A w sierpniu już mamy z Pietren plany by iść na maraton Step-Up :)

Alicja w Krainie Czarów


Po tym jak w marcu wszedł do kin film w 3D o owym tytule, postanowiłem przeczytać książkę. Do kina jednak nie udało mi się pójść :( Książkę kupiłem i kurzyła się przez kilka miesięcy na półce, gdyż nie miałem weny na czytanie. Miesiąc temu w końcu wziąłem ją do ręki i przeczytałem kilka stron. Na tym się skończyło. Jednak ostatnio wziąłem się w garść i przeczytałem tą książkę. Męczyłem ją dwa dni na raty, ale udało mi się.

Jakie wrażenia?

Porażka. Dawno się tak nie wynudziłem. Rozumowanie Alicji jest bezsensowne i nielogiczne. Można by powiedzieć wręcz szalone.

Jeżeli chodzi natomiast o Kota z Cheshire, to jest rewelacyjny. Zawsze była to moja ulubiona postać. Już zawsze tak zostanie. Może to dlatego ostatnio śni mi się ten szalony uśmiech i zwariowane oczy.



Mimo wszystko wiem, że już raczej nigdy nie wrócę do tej lektury!!! Film natomiast z chęcią obejrzę jeszcze wiele razy :D

niedziela, 18 lipca 2010

Modniś

Cały tydzień miałem popołudniówki i jestem wyje***y jak koń po westernie. Ominęło mnie nawet spotkanie z Brooke i Wu, nad czym bardzo ubolewam!!! Są jednak osoby i zdarzenia, które potrafią mnie ożywić i z czasem nawet rozweselić na długi czas.

Oglądam sobie TV, kiedy wszedł do pokoju Brajan. Ubrany w różową koszulkę, białe spodnie, biało-złote adidasy, biały kapelusz i okulary-muchy. Na jednym nadgarstku miał złoty, lub raczej złotawy zegarek, a na drugim nadgarstku różową frotkę. No i gigantyczny złoty łańcuch na szyi.

Max: O K***A!!!
Brian: Ładnie wyglądam, co nie?

Mizdrzył się, i odwalał piruety, przed moim dwumetrowym lustrem.

M: Zaraz rzygnę!
B: Nie pie***ol! Masz! Przymierz! Dla ciebie mam podobny zestaw.

Rzucił mi ogromną siatkę wypełnioną wieloma rzeczami w kolorach bieli, złota i różnych odcieni różu. Od tych kolorów zakręciło mi się w głowie, a wczorajsza kolacja powędrowała w górę mojego układy pokarmowego. Pozieleniałem.

M: Ty serio mówisz???
B: Serio, Serio! Przymierzaj. Darowanemu koniowi nie zagląda się w zada!
M: W zęby!
B: W zęby, to ty zaraz dostaniesz, jeśli tego nie założysz!

Odesłałem go do wszystkich diabłów!!!

sobota, 10 lipca 2010

Jezioro i opalanie

Leżę sobie nad jeziorem, opalam się, pluskam w cieplutkiej wodzie. Dzwonię

Brooke: No co tam?
Max: Wk***ić Cię?
Brooke: Poczekaj, wyjdę na dwór.

Brooke: No dawaj.
Max: Leżę właśnie nad jeziorem i się opalam.
Brooke: KU*WA!!! Nienawidzę cię!!!


Dzwonię do kolejnej osoby.

Max: Wk***ić Cię?
Pietro: Nie wiem jeszcze czym, ale wal.
Max: Leżę właśnie nad jeziorkiem i się opalam, a woda jest cudnie cieplutka.
Pietro: No to udało Ci się mnie wk***ić!!!

A teraz leżę na sofie i całe ciało mnie szczypie. Trochę przeholowałem ze słońcem :P

wtorek, 6 lipca 2010

Duck season

Brajan łazi od wczoraj i powtarza coś o otwartym sezonie polowań na kaczki. Nie wiem o co mu chodzi.

"Duck season, Wabbit season, Duck season, Wabbit season, Duck season!"



"Elmer Season"

Przemeblowanie

Bum, bum, szuru, szuru, bach, bach, szuru, szuru, szuru, jebut, bum...

Wchodzi Brian

Brian: Co ty k***a robisz?!
Maxwell: Przemeblowanie.
B: We łbie se przemebluj!
M: To już nic nie da.
B: W sumie, racja. Po tym praniu mózgu w seminarium i poligonach w wojsku, musisz mieć tam niezłe pogorzelisko.
M: Właśnie tak!
B: Po chuj przemeblowujesz pokój?
M: Po chuj... to się w wodzie stoi!
B: Po co robisz przemeblowanie?
M: Bo mogę.
B: Beznadziejny powód.
M: Znudziło mnie tamto ustawienie.
B: Tak tej! I teraz ja mam spać pod oknem i marznąć, bo Tobie się tak zachciało, tak?
M: Dokładnie tak!!!
B: Ha! Ale rozdzieliłeś teraz swoje figurki. I co teraz?
M: Spokojna Twoja rozczochrana :D Już mam misterny plan uszykowany.
B: Zaczynam się bać.
M: Bój się, bój!

Brajan wyszedł.

Szuru, szuru, szuru.

poniedziałek, 5 lipca 2010

Geometria


Chodziłem do klasy matematyczno-fizycznej i zawsze byłem jedną z najlepszych osób w szkole jeśli chodzi o matematykę. Szczególnie lubiłem geometrię :D

Moimi ulubionymi figurami są koło i kwadrat. Kiedyś uwielbiałem trójkąty: Prostokątne, równoboczne, równoramienne, rozwartokątne, ostrokątne.

Z czasem nauczyłem się, że istnieją jeszcze inne rodzaje trójkątów.

W życiu natknąłem się na tyle trójkątów, że niejeden nauczyciel matematyki by się nie powstydził. Wysnułem pewne wnioski, co do ilości/częstotliwości, pojawiania się tych figur.

Jeden trójkąt - norma,
Dwa trójkąty -przypadek,
Trzy trójkąty -zbieg okoliczności,
Cztery trójkąty - kanciate szczęście,
Pięć trójkątów -przeznaczenie,
...ale dziesięć trójkątów, to już cholerna klątwa.

I mimo, że generalnie nie mam nic, do tych figur geometrycznych, to zaczynają mnie przerażać!

niedziela, 4 lipca 2010

Głupawka 2.0

Dopiero teraz mi się przypomniało. Siedzimy z Pietrem w kinie na pierwszej przerwie między filmami. Ze zniecierpliwienia mi odbija i śpiewam.

Max: "Kolorowych jarmarków, blaszanych zegarków..."
Pietro: Skończ już.
M: A widzisz tych? Rozsiedli się na schodach. "Za rok, może dwa, schodami na strych..."Ja chcę film! Gaście to światło już! "Światło, nosisz je w sobie. Światło, nie zgaśnie choćbyś chciał..."

P: Oby nie!
M: Byle dzisiaj!
P: "Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem..."
M: "Tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni żal"

Chwila ciszy.

M: "Kolorowych jaramarków..."
P: Wziąłeś dzisiaj tabletki.
M: Nie. A co? To ja mam je brać?
P: Czyli tych drugich też nie wziąłeś?
M: "My cyganie, szaba daba da..." Zaraz mnie chuj spali z tym czekanie na film!
P: Mhm. Tych trzecich tabletek też nie wziąłeś.
M: Nie. Tak działa na mnie pięć kaw i liter Coli :/
P: I jak tu nie kląć???
M: I Jak tu nie pić?!?!?!

sobota, 3 lipca 2010

Głupawka

Miałem ten wpis zrobić wczoraj, ale nie zdążyłem.
Byłem wczoraj w pracy. Ledwo przyszedłem do pracy, podszedłem do kumpla mózgowca, który ma komputer zamiast mózgu. Pytam się go:

Max: Z kim się musze przespać by wyjść dzisiaj pół godziny wcześniej???
Mózgowiec: <ŚMIECH!!!>

Nie zauważyłem kiedy mój kierownik zaszedł mnie od tyłu

Kierownik: Siema. Co tam?

Musiałem wykrzywić gębę w niesamowity sposób, by nie wybuchnąć śmiechem.
Chwilę później, gdy chciałem się wziąć za robotę, okazało się, że nie ma nigdzie sprzętów niezbędnych do mojej pracy. Łażę, szukam i nic. W pewnym momencie napotykam Alex.

Max: Z kim się tu muszę przespać, by znaleźć jakiegokolwiek sprzęta???
Alex:
Max: To nie jest śmieszne!
Alex: Może musisz się nachylić?
Max:

Po chwili.

Max: Patrz! Schyliłem się, i znalazłem najlepszego sprzęta :D

Maraton kinowy




Byłem wczoraj na maratonie w kinie na sadze Zmierzch. Był to pierwszy maraton filmowy w moim życiu.

B: Pierwszy i ostatni. Tyle bydła!!! Widziałeś te suki, co wie wpychały do męskiego na drugiej przerwie???

Brajan miał rację. Tłok był okrutny.
Jeżeli chodzi o Zaćmienie, to jestem bardzo zadowolony z filmu. Bardzo ładnie zrobiony, prawie nic nie pominięte, po prostu super. Trochę się bałem, że nie wytrzymam i zasnę na trzecim filmie, ale dałem radę bez większych problemów. Pięć kaw i litr Coli robi swoje :D

Brian: Żartujesz?!?!?! Dawno się tak nie wynudziłem!!! To jak ten film, który ostatnio razem oglądaliśmy. O czym on był?
Max: To było kilka lat temu. O gejach chodzących po górach.
B: Władca Pierścieni! No! Spałem jak dziecko.

Jedyna reakcja na jaką mnie było stać, to chwycenie się za głowę.

piątek, 2 lipca 2010

Brat Marnotrawny

Zastanawiałem się gdzie jest Brajan, no i dostałem odpowiedź wczoraj wieczorem. Przyszedł pijany jak bela i śpiewał:

"Jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce, puki wódzia jest w butelce!!!"

Max: Gdzie ty się szlajasz?

zaśpiewał tą samą melodią:

"On się dzisiaj hajtnął i się wcale nie bał, nawet nie wie jak się wje..."

M: BRAJAN!!!
Brian: Na weselu byłem?
M: Trzy dni?
B: No. Kawalerski, wesele i poprawiny.
M: Czyim weselu, tak w ogóle?
B: Byłego kumpla.
M: Nic nie wiem, żebyś był zaproszony.
B: Bo nie byłem zaproszony. Spotkałem go jak wyprawiali kawalerski i się wprosiłem. Tak upiłem wszystkich, że beze mnie wesele skończyło by się przed północą.

Ścielił sobie łóżko tak niezgrabnymi ruchami o jakie nigdy bym go nie podejrzewał. Na dodatek śmierdział jak gorzelnia. Lecz wyczułem jeszcze jeden zapach. Raczej mało przyjemny, lecz budzący dobre skojarzenia. Zapach mężczyzny.

M: Uprawiałeś sex.
B: Skąd wiesz?
M: Mam nosa do takich rzeczy.
B: Węchu to ty akurat w ogóle nie masz.
M: Z kim?
B: Z Panem Młodym, Świadkiem i bratem Panny Młodej. Idę się kąpać.

Wyszedł śpiewając głosem Maryli R.

"Prawdziwych aktywów już nie ma"

Ja za to zanuciłem inny fragment tej piosenki.

"Tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni brak!"

I jak tu nie kląć? Ja przez trzy dni nie mogę się z nikim umówić, a on w ciągu jednej imprezy zaliczył trzech facetów. Niewiarygodne.
Brajan wpadł do pokoje i wydarł się muzycznie:

"KOOOLOORRROOWYCH JARMAAARKÓÓW"

Brak mi słów

czwartek, 1 lipca 2010

Inwazja :D

Brooke najechała na Poznań. Opanowała mój komputer, wszystkie moje profile, a nawet sąsiadujące mieszkania :P

Nasza przyjaźń osiągnęła nowy poziom nieobliczalności, szaleństwa i hardkoru :P

Zabawa była przednia. Miała zapach rzeki, pierogów, alkoholu, strachu, pomidorów, duchoty, tańca i CYTRYN!!! Brooke, tak dobrze się u mnie czuła, że przedłużyła swój pobyt o jedną noc.

Nastroje mieliśmy przeróżne. Pierwszego dnia mieliśmy głupawkę. Drugiego dnia, nie starczało już dobrego humoru dla nas dwojga jednocześnie. Potem przyszedł czas na głupie pomysły, tremę, zniecierpliwienie, działanie, zawód i kolejna głupawka. I noc. Ktoś miał nieprzespaną. Cytryny nam się czkawką będą odbijać :P

Jedno mnie tylko zastanawia. Gdzie jest Brian. Od wtorku rana go nie widziałem :/
Mam złe przeczucie co do niego.

W każdym bądź razie, Brooke przyjedzie też w sierpniu :D

Już nie mogę się doczekać :D