Dopiero teraz mi się przypomniało. Siedzimy z Pietrem w kinie na pierwszej przerwie między filmami. Ze zniecierpliwienia mi odbija i śpiewam.
Max: "Kolorowych jarmarków, blaszanych zegarków..."
Pietro: Skończ już.
M: A widzisz tych? Rozsiedli się na schodach. "Za rok, może dwa, schodami na strych..."Ja chcę film! Gaście to światło już! "Światło, nosisz je w sobie. Światło, nie zgaśnie choćbyś chciał..."
P: Oby nie!
M: Byle dzisiaj!
P: "Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem..."
M: "Tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni żal"
Chwila ciszy.
M: "Kolorowych jaramarków..."
P: Wziąłeś dzisiaj tabletki.
M: Nie. A co? To ja mam je brać?
P: Czyli tych drugich też nie wziąłeś?
M: "My cyganie, szaba daba da..." Zaraz mnie chuj spali z tym czekanie na film!
P: Mhm. Tych trzecich tabletek też nie wziąłeś.
M: Nie. Tak działa na mnie pięć kaw i liter Coli :/
P: I jak tu nie kląć???
M: I Jak tu nie pić?!?!?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz