"Jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce, puki wódzia jest w butelce!!!"
Max: Gdzie ty się szlajasz?
zaśpiewał tą samą melodią:
"On się dzisiaj hajtnął i się wcale nie bał, nawet nie wie jak się wje..."
M: BRAJAN!!!
Brian: Na weselu byłem?
M: Trzy dni?
B: No. Kawalerski, wesele i poprawiny.
M: Czyim weselu, tak w ogóle?
B: Byłego kumpla.
M: Nic nie wiem, żebyś był zaproszony.
B: Bo nie byłem zaproszony. Spotkałem go jak wyprawiali kawalerski i się wprosiłem. Tak upiłem wszystkich, że beze mnie wesele skończyło by się przed północą.
Ścielił sobie łóżko tak niezgrabnymi ruchami o jakie nigdy bym go nie podejrzewał. Na dodatek śmierdział jak gorzelnia. Lecz wyczułem jeszcze jeden zapach. Raczej mało przyjemny, lecz budzący dobre skojarzenia. Zapach mężczyzny.
M: Uprawiałeś sex.
B: Skąd wiesz?
M: Mam nosa do takich rzeczy.
B: Węchu to ty akurat w ogóle nie masz.
M: Z kim?
B: Z Panem Młodym, Świadkiem i bratem Panny Młodej.
Wyszedł śpiewając głosem Maryli R.
"Prawdziwych aktywów już nie ma"
Ja za to zanuciłem inny fragment tej piosenki.
"Tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni brak!"
I jak tu nie kląć? Ja przez trzy dni nie mogę się z nikim umówić, a on w ciągu jednej imprezy zaliczył trzech facetów. Niewiarygodne.
Brajan wpadł do pokoje i wydarł się muzycznie:
"KOOOLOORRROOWYCH JARMAAARKÓÓW"
Brak mi słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz