piątek, 2 lipca 2010

Brat Marnotrawny

Zastanawiałem się gdzie jest Brajan, no i dostałem odpowiedź wczoraj wieczorem. Przyszedł pijany jak bela i śpiewał:

"Jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce, puki wódzia jest w butelce!!!"

Max: Gdzie ty się szlajasz?

zaśpiewał tą samą melodią:

"On się dzisiaj hajtnął i się wcale nie bał, nawet nie wie jak się wje..."

M: BRAJAN!!!
Brian: Na weselu byłem?
M: Trzy dni?
B: No. Kawalerski, wesele i poprawiny.
M: Czyim weselu, tak w ogóle?
B: Byłego kumpla.
M: Nic nie wiem, żebyś był zaproszony.
B: Bo nie byłem zaproszony. Spotkałem go jak wyprawiali kawalerski i się wprosiłem. Tak upiłem wszystkich, że beze mnie wesele skończyło by się przed północą.

Ścielił sobie łóżko tak niezgrabnymi ruchami o jakie nigdy bym go nie podejrzewał. Na dodatek śmierdział jak gorzelnia. Lecz wyczułem jeszcze jeden zapach. Raczej mało przyjemny, lecz budzący dobre skojarzenia. Zapach mężczyzny.

M: Uprawiałeś sex.
B: Skąd wiesz?
M: Mam nosa do takich rzeczy.
B: Węchu to ty akurat w ogóle nie masz.
M: Z kim?
B: Z Panem Młodym, Świadkiem i bratem Panny Młodej. Idę się kąpać.

Wyszedł śpiewając głosem Maryli R.

"Prawdziwych aktywów już nie ma"

Ja za to zanuciłem inny fragment tej piosenki.

"Tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni brak!"

I jak tu nie kląć? Ja przez trzy dni nie mogę się z nikim umówić, a on w ciągu jednej imprezy zaliczył trzech facetów. Niewiarygodne.
Brajan wpadł do pokoje i wydarł się muzycznie:

"KOOOLOORRROOWYCH JARMAAARKÓÓW"

Brak mi słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz