środa, 25 sierpnia 2010

I have no idea how naive i was :(

Oczywiście jestem lekko pijany w tej chwili. Były imieniny Młodego, więc drinków sobie nie żałowałem.

Kiedy wyszli goście, tradycyjnie załączyły się poważne tematy.

Nie wiem co ja sobie wyobrażałem!!!

Zaczęliśmy rozmawiać o wyprowadzce i mieszkaniu z kimś. Ja powiedziałem, że ręczę głową za co najmniej dwie osoby z którymi mógłbym zamieszkać. [Dla swojego bezpieczeństwa nie powiem, które to osoby, gdyż mogły by się poczuć niezręcznie, jak i ja!] Starzy oczywiście się oburzyli, że tak naprawdę poznaje się człowieka, jak się z nim pomieszka z rok. Po części przyznałem im rację, lecz podkreśliłem, że zbyt dobrze znam te osoby, i zbyt wiele beczek soli z nimi przejedliśmy, by coś mogło się jeszcze kiedykolwiek popsuć. Potraktowali mnie jak dziecko udowadniając mi jak mało wiem o życiu. Używając argumentu "Lois" powiedziałem, że nie chodzę do niej tak se, poplotkować, tylko rozmawiamy na poważne tematy i międzi innymi, wspólnie doszliśmy do wniosku, że po wszystkim, co przeżyłem, emocjonalnie mam co najmniej 30 lat. (z Brooke też rozmawialiśmy kiedyś na ten temat. Przyznała mi rację!)

Jak ja mogłem być tak naiwny, by wdać się z nimi w dyskusję?????

Oczywiście, uparcie próbowali mi udowodnić, że nie mam racji. Że jestem młody i naiwny. A ja próbowałem im udowodnić jak mało o mnie wiedzą.

Jak ja mogłem być tak głupi?????

Nie dali sobie nic powiedzieć. Kiedy stwierdziłem, że mnie w ogóle nie słuchają, oczywiście zaprzeczyli. Oni wiedzą wszystko najlepiej.

Jak ja dałem się w to wciągnąć?????

Następnie próbowali mnie nastawić przeciwko moim znajomym. Moim przyjaciołom. Że nie mogę im w ogóle ufać!!!

A im mogę?????

Kiedy przyznałem, że ta rozmowa nie ma sensu z nimi, odwrócili kota ogonem, że to ze mną nie da się rozmawiać! Jestem młody i głupi. To wszystko co mają do powiedzenia.

Jak...?!?!?!

Na końcu urwali rozmowę tłumacząc się, że muszą iść spać, bo wstają przed 5-tą do pracy.

Cała rozmowa z nimi.

Jestem wściekły(na siebie i na nich), rozczarowany(swoją naiwnością) i zawiedziany(wszystkim!)

Brian: Co prawda boję się odezwać, by znowu nie dostać szachownicą w czachę, lecz jestem po twojej stronie. Jakakolwiek rozmowa z nimi kończy się tak samo. Nie wspominając, że rozmawia się z nimi jak z małymi dziećmi.
Max: Nie sądziłem, że to kiedykolwiek powiem, ale... Dziękuję Ci Brajan!!!

Zachowanie Brajana to duży plus w tym całym gównie!

Max: Naprawdę Dzięki!!!

1 komentarz: