poniedziałek, 27 września 2010

Maraton / Kurwica

Żyję i mam się dobrze.

Jeszcze.

Sorki, że tak dawno nie pisałem, ale nie mam ostatnio zbyt wiele czasu. Minął mi czwarty z sześciu popołudniówek. Roboty mam tyle, że musiałbym się potroić, żeby wszystko zdołać zrobić. W pierwszy dzień, byliśmy w trójkę, a tylko ja pracowałem, pozostali ściemniali, i na dodatek w następny dzień dostałem zjebę, że zostawiłem syf, mało zrobiłem, i ogólnie za całokształt. Myślałem, że wyjdę z siebie i stanę obok. Krzyczałem. Normalnie krzyczałem. Nie wyzywałem nikogo, nie miałem odpowiednich słów by to opisać. Z bezsilności wyłem. Ostatnio też dowiedziałem się, że wygraliśmy(mój dział) sierpniowy konkurs, i dostaliśmy po 200zł na łebka. Nawet nie miałem siły się cieszyć z tego. Minusem było jeszcze to, że mojego kierownika nie ma do jutra, a osoby zastępujące go tylko działały nam na nerwy. Ściemniacze ostatnio ściemniają jeszcze bardziej. Z tego wszystkiego, poszedłem wczoraj z Chłopcem z blizną na piwo, a skończyło się na czterech i nie pamiętam jak do domu wróciłem. Kac morderca też nie pomagał mi dzisiaj w pracy. Plusem jest tylko to, że trochę rozładowałem nerwy. Uspokoiłem się trochę. Bo już niewiele brakowało bym zaczął wszystkich gryźć.

Dość narzekania.

Pa

2 komentarze:

  1. deprecha jesienna Cię łapie, ot co!! :))

    jedz więcej czekolady:)

    a w robocie się nie daj. Jak nie masz co zrobić z tymi dwoma stówami to mogę podesłać Ci konta osób potrzebujących:))))))

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Te dwie stówy, to tylko kropla w morzu moich potrzeb :P

    OdpowiedzUsuń