poniedziałek, 6 września 2010

Wehikuł czasu

Obejrzałem wczoraj "Wehikuł czasu". Co prawda to tylko remake, ale ja nie widziałem oryginału. Film jest raczej średni. Nie przepadam za tematyką podróży w czasie.

Oglądając ten film przypomniały mi się nieprzespane noce, i wiele godzin rozmyślania o cofnięciu się w czasie. Kiedyś marzyłem by cofnąć się do siódmego roku życia i przeżyć całe życie jeszcze raz. Uniknąłbym wielu, wielu błędów. Nauczyłbym się grać na jakichś instrumentach. przeczytałbym więcej książek, byłbym bardziej wysportowany, miałbym lepsze wykształcenie... Mógłbym tak wymieniać godzinami.

Powstał jednak problem. Czy poznałbym ludzi, których teraz nazywam przyjaciółmi? Czy nasze drogi by się zeszły? Czy ponownie by mnie polubili? Mógłbym udawać jasnowidza, i opowiadać, co się dopiero zdarzy. Wizualizacja. Pukam do drzwi Brooke i wciskam jej kit, że znam jej przyszłość. Mówię jej z kim będzie spała. Z kim nie. Kogo znielubi. Z kim się zaprzyjaźni... Tak też mógłbym godzinami. Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić.

Po naprawdę wielu godzinach gdybania, zaprzestałem fantazjowania. Nie ma co. Gdybym miał mieć wszystko czego pragnę, już bym wolał otaczać się ludźmi, których lubię i cenię.

Jeżeli miałbym podróżować w czasie, to jedynie krótkie wycieczki w daleką przeszłość(starożytny Rzym, antyczna Grecja), lub w daleką przyszłość(ciekawość górą). To tyle. Więcej bym nie chciał.

Pa

2 komentarze:

  1. bo prawda jest taka, że nie ma co wracać do przeszłości i ja poprawiać. Gdybyś zaczął grac na instrumentach, dziś byłbys pewnie w jakiejś kapeli a za 30 lat umarłbyś z przedawkowania:):):)

    jest jak jest a jest dobrze.

    pa

    OdpowiedzUsuń